Po Turnieju Czterech Skoczni skoczkowie narciarscy przenoszą się do włoskiego Val di Fiemme, gdzie na jednej ze skoczni kompleksu Predazzo powalczą o punkty Pucharu Świata. Czy Dawid Kubacki pójdzie za ciosem i odniesie kolejne zwycięstwo?
Wspaniałe i niespodziewane zwycięstwo Dawida Kubackiego
Kibice sportowi uwielbiają niespodzianki, a zwłaszcza gdy są to miłe niespodzianki związane z sukcesami Polaków. Dawid Kubacki wyrasta powoli na specjalistę od tego rodzaju wydarzeń. Podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata w austriackim Seefeld dokonał niesamowitego wyczynu, zdobywając złoty medal w konkursie na skoczni normalnej, w którym po pierwszym skoku zajmował dopiero 27. miejsce. W Turnieju Czterech Skoczni Kubacki nie musiał odrabiać tak dużych strat, bowiem od początku do końca meldował się w czołówce, ale przecież przed rozpoczęciem niemiecko-austriackiej imprezy trudno było wskazywać właśnie na tego z polskich skoczków, jako na jednego z faworytów. Przypomnijmy, w poprzedzających Turniej Czterech Skoczni zawodach Pucharu Świata w Engelbergu Dawid Kubacki zajął 22. oraz 47. miejsce i wypadł z pierwszej dziesiątki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Najlepszym z Polaków w obu konkursach był Kamil Stoch, który w sobotę wygrał, a w niedzielę uplasował się na dziewiątej pozycji. Dlatego też to naszego trzykrotnego mistrza olimpijskiego uznaliśmy za jedyną polską nadzieję w Turnieju Czterech Skoczni, licząc po cichu na jego trzeci w historii triumf.
Tymczasem już pierwszy konkurs Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie obrócił te przewidywania do góry nogami. Dawid Kubacki zajął trzecie miejsce, a Kamil Stoch dopiero 19. Miłą niespodziankę sprawił też piąty w końcowej klasyfikacji Piotr Żyła. W następnych konkursach już tylko Kubacki utrzymywał się w ścisłej czołówce, nie schodząc z podium w Garmisch-Partenkirchen oraz Innsbrucku, a końcowe zwycięstwo pieczętując zdecydowanym triumfem na skoczni w Bischofshofen. Żyła i Stoch utrzymali zaś dyspozycję na poziomie drugiej dziesiątki. W klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni Kubacki wyprzedził o ponad 20 punktów zwycięzcę konkursów w Garmisch-Partenkirchen i w Innsbrucku Norwega Mariusa Lindvika oraz Niemca Karla Geigera o ponad 23 punkty. Zwycięzca konkursu w Oberstdorfie, lider Pucharu Świata i największy faworyt Turnieju Czterech Skoczni Ryoyu Kobayashi zajął ostatecznie dopiero czwarte miejsce. Brak Japończyka na podium był równie wielką niespodzianką, jak miejsce na jego najwyższym stopniu dla Dawida Kubackiego.
W tej ogromnej beczce miodu można też niestety znaleźć łyżkę dziegciu, związaną z wynikami pozostałych polskich skoczków. O Stochu i Żyle już było, dodajmy zatem, że w klasyfikacji końcowej Turnieju Czterech Skoczni zajęli oni odpowiednio trzynaste i czternaste miejsce. Z pewnością są to wyniki znacznie poniżej oczekiwań i możliwości obu z nich. Co jednak w takim razie powiedzieć o Macieju Kocie, Stefanie Huli i Jakubie Wolnym? Tylko dwaj pierwsi z tej trójki zdobyli punkty Pucharu Świata i to tylko raz – w pierwszym konkursie w Oberstdorfie. Jakub Wolny ani razu nie zakwalifikował się nawet do konkursu głównego. Niewątpliwy sukces Dawida Kubackiego nie może nam zatem przysłaniać faktu, że coś niedobrego dzieje się w polskiej kadrze jeśli chodzi o całość. Poza Kubackim wszyscy zawodnicy zamiast postępów notują coraz większy regres. Nie jest to optymistyczna wiadomość przed dalszą częścią Pucharu Świata w skokach narciarskich.
W Predazzo skocznia dla Dawida Kubackiego?
A czasu na poprawę i wyeliminowanie błędów nie ma zbyt wiele, bo już w ten weekend odbędą się kolejne zawody. We włoskiej dolinie Val di Fiemme, gdzie w Predazzo znajduje się wspaniały kompleks skoczni narciarskich, w sobotę i niedzielę rozegrane zostaną dwa konkursy poprzedzone piątkowymi kwalifikacjami. Konkursy zaplanowano tym razem nie na dużej skoczni, a na normalnym obiekcie o rozmiarze HS 104. Nie da się ukryć, że jest to dobra wiadomość dla Dawida Kubackiego. Jak wspomnieliśmy wcześniej, polski skoczek bazujący na mocnym odbiciu jest aktualnym mistrzem świata właśnie ze skoczni normalnej. Po znakomitych wynikach w Turnieju Czterech Skoczni Kubacki przesunął się w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata na piąte miejsce i traci do wciąż liderującego Ryoyu Kobayashiego dokładnie 200 punktów. Odrobienie tej straty do Japończyka w dwóch konkursach jest mało realne, bowiem trzeba byłoby założyć dwa zwycięstwa Kubackiego i zerowy dorobek punktowy Kobayashiego. Ale już odrobienie części strat i zaatakowanie podium klasyfikacji Pucharu Świata jest jak najbardziej w zasięgu najlepszego obecnie polskiego skoczka narciarskiego.
Tym bardziej, że z Predazzo polscy kibice mają przecież bardzo dobre wspomnienia. To tutaj Adam Małysz w 2003 roku zdobył dwa złote medale mistrzostw świata. Dziesięć lat później na dużej skoczni sukces ten powtórzył Kamil Stoch. Z kolei w 2014 roku mistrzem świata juniorów został w Predazzo Jakub Wolny. Nie musimy jednak sięgać pamięcią aż tak daleko. W poprzednim sezonie Pucharu Świata również to Polacy rządzili w Predazzo. Pierwszy konkurs wygrał wprawdzie Kobayashi, ale zaraz za nim uplasowali się Dawid Kubacki i Kamil Stoch. Następnego dnia Kubacki był już najlepszy, a Kamil Stoch zajął trzecie miejsce. Powtórka w ten weekend mile widziana.
Adam Pisula