Polacy występujący w rozgrywkach Bundesligi to rzecz absolutnie normalna. Można liczyć, że w kadrach bundesligowych zespołów “biało-czerwonych” było ponad 100, choć nie wszystkim udało się zaliczyć debiuty. Można też liczyć, że 73 Polaków zdobywało w Niemczech bramki, których łączna liczba przekroczyła końcem 2021 roku 1000 trafień! Którzy Polacy byli najlepsi w Bundeslidze?
W skrócie:
- Wiosną sezonu 2022/2023 w kadrach drużyn Bundesligi znalazło się 5 Polaków. W obwodzie pozostał jeszcze szósty – Marcel Lotka (Borussia Dortmund)
- Robert Lewandowski ma najwięcej goli i meczów ze wszystkich Polaków, którzy kiedykolwiek grali w Niemczech
- Większość najlepszych polskich piłkarzy grała za Odrą w XXI wieku.
Najlepszym Polakiem w historii ligi niemieckiej jest rzecz jasna Robert Lewandowski, który strzelił dla Bayernu Monachium mnóstwo bramek i pobił masę strzeleckich rekordów. Obecnie jednak niewielu biało-czerwonych robi furorę u naszych zachodnich sąsiadów – jeśli o jakiejkolwiek w ogóle można mówić. Regularne występy notują tylko w Augsburgu Rafał Gikiewicz i Robert Gumny, a w coraz większym stopniu Wolfsburg zawojować chce Jakub Kamiński. Trudno o grę jest Marcinowi Kamińskiego, Jacek Góralski w Bochum ma mnóstwo problemów zdrowotnych, Marcel Lotka jest daleko w hierarchii bramkarzy Borussii Dortmund.
Ilu Polaków grało w lidze niemieckiej? Historyczne kontrowersje
Nie sposób podać dokładną liczby Polaków, która występowała w Bundeslidze, w taki sposób, aby nie wzbudzić żadnych kontrowersji. Wielu było bowiem piłkarzy, którzy mieli mieszane obywatelstwo i pochodzenie. Raz są oni traktowani jako Polacy, a raz jako Niemcy, choć niejednokrotnie sami czuli się trochę jednymi, trochę drugimi. Za czasów komunizmu mnóstwo ludzi z Polski uciekało do RFN, gdzie odnajdywało azyl. Wielu przyszłych zawodników trafiało do Niemiec jako dzieci, by potem wychowywać się i uczyć w niemieckim systemie.
W dużej mierze takie przypadki dotyczyły Ślązaków – jak np. Lukas Podolski, Sebastian Boenisch, Miroslav Klose czy Adam Bodzek – którzy z przyczyn historycznych, kulturowych i etnicznych nieraz bliżej mieli do Niemiec niż do Polski. Historia jest więc mocno skomplikowana, dlatego wybraliśmy 10 największych polskich piłkarzy w historii Bundesligi, którzy nie budzą żadnych wątpliwości.
Znani piłkarze z polskimi korzeniami. Zacne grono!
Najwięksi Polacy w historii Bundesligi
1. Robert LEWANDOWSKI – Borussia Dortmund, Bayern Monachium; w Bundeslidze 2010-2022
Jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy) polskich piłkarzy w historii musi prowadzić w tym zestawieniu. Lewandowski to absolutny rekordzista, który na swoim koncie ma dziesiątki indywidualnych osiągnięć. Jest najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Bundesligi, który ogólnie w liczbie zdobytych goli ustępuje tylko słynnemu Gerdowi Müllerowi. Zresztą to najczęściej właśnie z wynikami “Bombera” rywalizował “Lewy”. W sezonie 2020/21 udało się Polakowi przekroczyć granicę ustaloną przez Muellera i zdobyć aż 41 goli w czasie jednej kampanii ligowej.
Oprócz tego Lewandowski był rekordzistą, jeśli chodzi o zarobki w historii Bundesligi. Zdobył mnóstwo trofeów, w tym 10 mistrzostw Niemiec i 7 tytułów króla strzelców Bundesligi. Dwa razy był uznawany piłkarzem roku w najwyższej lidze niemieckiej, gdzie tylu spotkań co “Lewy” nie rozegrał nigdy żaden inny Polak. Jego odejście do Barcelony wzbudziło pewne kontrowersje i nie odbyło się w pełni tak, jak powinno, ale mimo tego piłkarz ten nadal jest ciepło wspominany w Bawarii.
Czytaj także:
- Jakie rekordy może pobić Robert Lewandowski w La Liga?
- Polacy w Bundeslidze. Jak wygląda liga bez Lewandowskiego?
- Rekordowy rok 2021. Ile bramek zdobył Robert Lewandowski w swojej karierze?

2. Łukasz PISZCZEK – Hertha Berlin, Borussia Dortmund; w Bundeslidze 2007-2021
Chyba żaden polski piłkarz w żadnym niemieckim klubie nie cieszy się statusem takiej legendy, jak “Piszczu” w Borussii Dortmund. Początkowo pochodzący z Goczałkowic-Zdroju zawodnik był napastnikiem, ale sprawnie “przerobiono” go na prawego obrońcę, który w pewnym momencie był prawdopodobnie najlepszym na świecie. Wszystkie swoje sukcesy osiągał rzecz jasna w Borussii Dortmund, gdzie przez wiele lat był członkiem rady drużyny.
Zdobył z nią dwa pamiętne mistrzostwa Niemiec, które są ostatnimi przed rozpoczęciem wieloletniej dominacji Bayernu Monachium. Oprócz tego Piszczek jest Polakiem z drugą największą liczbą spotkań rozegranych w Bundeslidze, która latem 2021 roku zamknęła się definitywnie na 332 występach. Gdyby nie kontuzje, “Piszczu” zapewne dobiłby do 400 gier. W Dortmundzie został zapamiętany ze swoich dynamicznych rajdów, które w najlepszych czasach przeprowadzał prawą stroną boiska.
3. Jakub BŁASZCZYKOWSKI – Borussia Dortmund, Wolfsburg; w Bundeslidze 2007-15, 2016-19
Jego charakter trafił do kibiców Borussii chyba w jeszcze większym stopniu niż w przypadku Piszczka. Nie o każdym bowiem dortmundzcy raperzy nagrywali hip-hopowe kawałki. Błaszczykowski takiego zaszczytu dostąpił. Szybko przekonał do siebie Niemców, choć ci potrzebowali ładnych paru lat, by nauczyć się wymawiać jego nazwisko i by to trafiło w końcu na plecy koszulek, zastępując proste “Kuba”.
Razem z Piszczkiem i Lewandowskim tworzył słynne trio w Borussii, gdzie trafił najwcześniej z nich. Sięgnął po wspomniane dwa mistrzostwa Niemiec, przy zdobyciu których odgrywał istotną rolę. O ile w przypadku “Piszcza” kontuzje bywały problemem, o tyle u Błaszczykowskiego były one prawdziwą zmorą. Przez całą karierę 108-krotny reprezentant Polski zmagał się z różnego rodzajami kłopotami mięśniowymi. Kuba jest piątym polskim piłkarzem, jeśli chodzi o liczbę występów w Bundeslidze.
4. Jacek KRZYNÓWEK – Norymberga, Bayer Leverkusen, Wolfsburg, Hannover; w Bundeslidze w latach 2001-03, 2004-10
O jego lewej nodze krążyły w Niemczech legendy. Słynny Bułgar Dymitar Berbatow nazwał Krzynówka jednym z najlepszych lewonożnych piłkarzy, jakiego widział. Pochodzący z Kamieńska skrzydłowy nigdzie nie grzał miejsca długo, bo najwięcej czasu – 5 lat – spędził w Norymberdze. Najlepiej szło mu jednak w Bayerze Leverkusen, gdzie w sezonie 2004/05 miał bezpośredni udział przy 17 golach.
Co ciekawe, z formalnego punktu widzenia można nazwać Krzynówka mistrzem Niemiec. W sezonie 2008/09 był marginalną postacią Wolfsburga i w rundzie jesiennej tylko 4 razy wybiegł na boisko. Dlatego na przełomie 2008 i 2009 roku Polak zmienił barwy klubowe i powędrował do Hannoveru. Kilka miesięcy po jego transferze Wolfsburg… sensacyjnie wygrał Bundesligę. Jacek Krzynówek zagrał w niemieckiej elicie 178 razy i jest 13. pod względem liczby występów.
5. Tomasz WAŁDOCH – Bochum, Schalke; w Bundeslidze w latach 1994-95, 1996-06
Puchar Niemiec to nie Bundesliga, ale warto zaznaczyć, że Wałdoch tamto trofeum miał okazję zdobyć dwukrotnie. W lidze natomiast ocierał się o mistrzostwo, ale razem z Schalke zakładał na szyję tylko dwa srebrne medale. Najbliżej historycznego sukcesu było w roku 2001, kiedy Bayern Monachium dosłownie rzutem na taśmę wyprzedził klub z Gelsenkirchen w tabeli w ostatnich sekundach sezonu.
Wałdoch przez lata imponował boiskową solidnością. Nie bez powodu jest 4. Polakiem w liczbie występów w Bundeslidze, których uzbierał na swoim koncie 249. Jako stoper zdobył też 18 goli, z czego 5 we wspomnianym sezonie 2000/01, co było jak na obrońcę więcej niż niezłym wynikiem. Co ciekawe, sam Wałdoch przyznał, że… nigdy nie myślał o grze w Bundeslidze. “Nie będę oszukiwał, że zawsze marzyłem o grze w Schalke. W ogóle nie chciałem grać w Bundeslidze” – powiedział po latach.
6. Jan FURTOK – HSV, Eintracht Frankfurt; w Bundeslidze w latach 1988-95
Może pochodzący z Katowic napastnik żadnego trofeum nie dźwignął, ale dał się zapamiętać z kapitalnej strony szczególnie w Hamburgu. Robert Lewandowski musiał pojawić się w Bundeslidze, aby Furtok został zdetronizowany z miana najlepszego polskiego strzelca w historii najwyższej ligi niemieckiej. Były napastnik zagrał w niej 188 razy (10. w historii Polaków) i zdobył aż 59 goli. Daje to mniej więcej jedno trafienie na 3 spotkania, czyli wynik więcej niż zadowalający.
Najlepszy dla Furtoka był bezapelacyjnie sezon 1990/91. W 32 występach Polak zdobył aż 20 bramek, co dało mu drugie miejsce w klasyfikacji strzelców tamtych rozgrywek. Lepszy był tylko Roland Wohlfarth z Bayernu Monachium, autor 21 trafień. Niemiec był jednak bardziej regularny, bo Furtok 14 goli strzelił na przestrzeni ostatnich 10 kolejek sezonu.
7. Tomasz HAJTO – Duisburg, Schalke, Norymberga; w Bundeslidze w latach 1997-2005
Współtowarzysz Wałdocha w czasie pobytu w Schalke – choć był tam nieco krócej, a w Bundeslidze rozegrał mniej spotkań. Udało mu się jednak przekroczyć granicę 200 gier, w trakcie których słynął ze swojej twardości i bezpardonowości. Choć jest kojarzony ze środkiem obrony, grywał też z prawej strony, gdzie nieraz popisywał się dalekimi wrzutami z autu. Był (i nadal jest) postacią niezwykle barwną.
W trakcie swojej bundesligowej kariery zdobył 14 goli, ale – co ciekawe – notował też dużo asyst, bo tych zgromadził 15. Najlepiej szło mu jednak… faulowanie. Przez długie lata niepobity był jego rekord w liczbie zgromadzonych na koncie żółtych kartek. W sezonie 1998/99 Hajto w barwach Duisburga zobaczył ich aż 16, co dopiero 21 lat później pobił Albańczyk Klaus Gjasula. Należy jednak podkreślić, że choć Polak był regularnie napominany, w tamtym sezonie ani razu nie został wyrzucony z boiska.
8. Eugen POLANSKI – Borussia Moenchengladbach, Mainz, Hoffenheim; w Bundeslidze w latach 2004-07, 2010-18
Nie mogło w tym zestawieniu zabraknąć także Polanskiego. W Polsce jest uznawany za postać kontrowersyjną, bo choć urodził się w Sosnowcu, to od młodego wieku mieszkał w Niemczech, niespecjalnie interesując się krajem pochodzenia. Dopiero przed Euro 2012 dał o sobie znać i trafił do kadry Franciszka Smudy. Zagrał w niej 19 razy, nie imponował, później pokłócił się z Adamem Nawałką i tyle go w reprezentacji widzieli. Ale w Bundeslidze zagrał 254 razy – więcej gier mają tylko Piszczek i Lewandowski.
W Borussii Moenchengladbach grał jako młody i perspektywiczny, potem trafił do Mainz, gdzie jego kariera nabrała rozpędu. Nie był to może topowy środkowy pomocnik, ale często prezentował co najmniej solidny bundesligowy poziom. Doceniony został potem w Hoffenheim, gdzie mianowano go kapitanem zespołu. Miał okazję wówczas pracować z debiutującym w trenerskim świecie Julianem Nagelsmannem, który… był rok młodszy od niego.

9. Andrzej JUSKOWIAK – Borussia Moenchengladbach, Wolfsburg, Energie Cottbus; w Bundeslidze w latach 1996-2003
W liczbach był bardzo zbliżony do Jana Furtoka. Jego średnia również wynosiła mniej więcej 3 trafienia na spotkanie, bo w 184 grach strzelił 57 goli. Furtok miał jednak nieco więcej asyst, bo 30 przy “tylko” 22 Juskowiaka. Pochodzący z Gostynia napastnik nigdy jednak nie był tak bliski zdobycia korony króla strzelców, choć… zanosiło się na to. W sezonie 98/99 Juskowiak po rundzie jesiennej był na czele klasyfikacji snajperów, mając na koncie 11 trafień. Na wiosnę długo jednak nie strzelał i dopiero w dwóch ostatnich kolejkach zdobył po bramce.
Co też warto wspomnieć, to że ogólnie rzecz ujmując (i pomijając feralną wiosnę) Juskowiak był regularniejszy od Furtoka. Bardzo równo grał przede wszystkim w Wolfsburgu, gdzie w trzech sezonach notował kolejno: 13, 12 i 12 bramek. Dopiero w czwartym przyszła lekka zadyszka, która poskutkowała transferem do Cottbus, gdzie rozegrał swój ostatni sezon w Bundeslidze.
Choć szło mu w Niemczech dobrze, Juskowiak jak i Wałdoch – nie kwapił się do gry za Odrą. “Nie chciałem nigdy grać w Niemczech. Uważałem tę ligę za bardzo wymagającą w treningu i grze. Mało było tam finezji” – mówił o ówczesnych realiach.
10. Artur WICHNIAREK – Arminia Bielefeld, Hertha Berlin; w Bundeslidze w latach 1999-00, 2002-10
Nie każdy piłkarz był na tyle popularny, aby zasłużyć sobie na przydomek “Króla”. A właśnie Koenig Artur robił w Niemczech furorę, głównie w barwach Arminii Bielefeld, gdzie kibice wspominają go aż po dziś dzień. Miał za Odrą kilka słabszych momentów, ale w aż czterech sezonach Bundesligi zdobywał dwucyfrową liczbę goli. Co więcej – choć to już akurat na zapleczu – dwa razy zostawał królem strzelców, w dwóch kolejnych sezonach.
Ogółem rozegrał w Bundeslidze 215 meczów, co daje mu 6. pozycję wśród Polaków. Zdobył 49 goli, w czym ustępuje jedynie Lewandowskiemu, Furtokowi i Juskowiakowi. Przede wszystkim był jednak królem drugiej ligi, choć do teraz pozostaje najskuteczniejszym zawodnikiem Arminii w historii jej występów w Bundeslidze. Jest także drugim najlepszym snajperem tego niepozornego klubu w całej jego historii.
⚽ Kursy na mecze Bundesligi znajdziesz w STS! Odbierz bonusy bukmacherskie i typuj faworytów!
Czytaj także:
Polacy w Bundeslidze. Kto najwięcej?
W kategoriach „naj” ligi niemieckiej Robert Lewandowski nie ma sobie równych i nikogo to nie dziwi. Jeśli chodzi o dorobek strzelecki, to dzieli go przepaść nad drugim Janem Furtokiem. Podobnie jest z liczbą występów w Bundeslidze, gdzie „Lewy” wyprzedził jakiś czas temu Łukasza Piszczka.
Najlepsi polscy strzelcy
- Robert Lewandowski – 312 goli
- Jan Furtok – 59 goli
- Andrzej Juskowiak – 57 goli
- Artur Wichniarek – 49 goli
- Marek Leśniak – 42 gole
- Janusz Turowski – 28 goli
- Jakub Błaszczykowski – 28 goli
- Euzebiusz Smolarek – 25 goli
- Jacek Krzynówek – 24 gole
- Andrzej Buncol – 21 goli
Najwięcej występów Polaków w Bundeslidze
- Robert Lewandowski – 384 spotkania
- Łukasz Piszczek – 332 spotkania
- Eugen Polanski – 254 spotkania
- Tomasz Wałdoch – 249 spotkań
- Jakub Błaszczykowski – 235 spotkań
- Artur Wichniarek – 215 spotkań
- Marek Leśniak – 213 spotkań
- Tomasz Hajto – 201 spotkań
- Tomasz Zdebel – 201 spotkań
- Jan Furtok – 188 spotkań