W niedzielnym finale rozgrywanego w nowej formule Superpucharu Hiszpanii zmierzą się dwa najsilniejsze kluby z Madrytu – Real i Atletico. „Los Blancos” w półfinale pokonali Valencię, a „Los Colchoneros” FC Barcelonę.
Eksperyment hiszpańskiej federacji piłkarskiej
Przez wiele lat zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że o Superpuchar walczą: zdobywca krajowego pucharu z mistrzem danego kraju. W zależności od federacji rozgrywany był jeden mecz albo mecz i rewanż. Na ogół spotkanie/spotkania o to trofeum odbywało się na terenie danego państwa przed rozpoczęciem nowego sezonu albo tuż po zakończeniu starego. Od jakiegoś czasu w niektórych krajach zaczyna się odchodzić od tych reguł. Przykładowo mecz o Superpuchar Włoch pomiędzy Juventusem Turyn i Lazio Rzym rozegrany został w Arabii Saudyjskiej 22 grudnia, a więc w połowie sezonu ligowego.
Jeszcze dalej poszła w tym odchodzeniu od wieloletniej tradycji federacja hiszpańska. Do walki o Superpuchar dopuściła nie tylko mistrza kraju (FC Barcelona) i zwycięzcę Copa del Rey (Valencia), ale też drużyny, które w poprzednim sezonie La Liga zajęły drugie i trzecie miejsce (Atletico Madryt i Real Madryt). Rozgrywki o Superpuchar Hiszpanii przeprowadzone zostały – a jakże – w Arabii Saudyjskiej systemem: półfinały i finał. Wyniki półfinałów są zaś takie, że trofeum na pewno nie zdobędzie ani mistrz Hiszpanii, ani zwycięzca Pucharu Hiszpanii. Taka kuriozalna sytuacja zdarzy się po raz pierwszy w historii. Czy jest to sprawiedliwe? Czy jest to zgodne z duchem sportu? Każdy sam może sobie odpowiedzieć na te pytania. Jedno jest pewne – eksperyment hiszpańskiej federacji pokazuje do czego prowadzi przedkładanie zysków finansowych (gdy nie wiadomo o co chodzi, wiadomo, że chodzi o pieniądze) nad tradycję i sportowe reguły.
Miało być El Clasico, będą derby Madrytu
Gdy wiadomo już było jaki będzie zestaw par półfinałowych, wielu piłkarskich kibiców i ekspertów ostrzyło sobie zęby na kolejne El Clasico, czyli starcie Realu Madryt z Barceloną. Do pierwszego w tym sezonie pojedynku hiszpańskich potęg doszło 18 grudnia w ramach przełożonego meczu 10. kolejki La Liga. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem i rozczarowało, nie tylko ze względu na brak goli. Po meczach półfinałowych o Superpuchar Hiszpanii okazało się, że powtórki El Clasico nie będzie, przynajmniej nie tak szybko.
Swoją część „zadania” wypełnił Real Madryt, który pewnie pokonał w środę Valencię 3:1. „Królewscy” od początku spotkania uzyskali sporą przewagę, która w 15. minucie dała im prowadzenie po strzale Toniego Kroosa bezpośrednio z rzutu… rożnego. W 39. minucie wynik na 2:0 podwyższył Isco, dobijając do siatki strzał Luki Modricia. Chorwacki pomocnik już bez niczyjej pomocy bezpośrednio przyczynił się do zdobycia trzeciej bramki dla Realu Madryt, kapitalnie uderzając na bramkę rywali zewnętrzną częścią stopy w 65. minucie. Kwestia awansu do finału została już praktycznie rozstrzygnięta, a Valencia zdołała jedynie zdobyć honorowego gola w doliczonym czasie gry (Dani Parejo wykorzystał rzut karny podyktowany przez sędziego za zagranie ręką Sergio Ramosa).
Bardziej wyrównany i dramatyczny był czwartkowy półfinał, czego zresztą można było się spodziewać, bowiem spotkała się w nim FC Barcelona z Atletico Madryt. Po bezbramkowej i bezbarwnej pierwszej połowie, w drugiej części spotkania nastąpiła prawdziwa wymiana ciosów. Pierwszy wyprowadziło Atletico już w pierwszej minucie. Wprowadzony w przerwie Koke chyba nie został jeszcze zauważony przez obrońców Barcelony i korzystając z dokładnego podania od Correi umieścił piłkę w siatce. Na odpowiedź „Dumy Katalonii” trzeba było czekać tylko pięć minut. Leo Messi w zamieszaniu na polu karnym znalazł miejsce na precyzyjny strzał prawą nogą. Na 2:1 dla Katalończyków podwyższył były napastnik Atletico Antoine Griezmann , dobijając strzał głową Luisa Suareza w 61. minucie. Wydawało się, że jest to przełomowy moment meczu, bowiem od tego czasu Barcelona uzyskała znaczną przewagę, a przed stratą kolejnych bramek Atletico uchroniła tradycyjnie dobra postawa między słupkami Jana Oblaka oraz… sędzia, który korzystając z VAR nie uznał dwóch goli dla „Barcy”. Ostatnie dziesięć minut należało jednak do podopiecznych Diego Simeone. Najpierw w 81. minucie Alvaro Morata wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Neto na Vitolo w sytuacji sam na sam, a pięć minut później Correa skutecznie, choć szczęśliwie wykończył kontratak Atletico.
W niedzielnym finale o Superpuchar Hiszpanii zmierzą się zatem Real Madryt z Atletico Madryt. Obaj lokalni rywale grali już ze sobą w obecnym sezonie La Liga – 28 września na Estadio Wanda Metropolitano było 0:0. O wiele więcej goli padło w przedsezonowym sparingu Realu i Atletico – 27 lipca w New Jersey „Los Colchoneros” roznieśli zespół Zinedine’a Zidane’a 7:3. W poprzednim sezonie La Liga Real wygrał na boisku Atletico 3:1, u siebie bezbramkowo remisując. W niedzielę „Królewscy” zagrają bez Benzemy, Bale’a, Hazarda i Asensio. W składzie Atletico zabraknie Lemara i Diego Costy.
Adam Pisula