Po emocjach związanych z meczami reprezentacji w Lidze Narodów UEFA, wracamy do ligowej rzeczywistości. W hiszpańskiej LaLiga obrońcy mistrzowskiego tytułu, piłkarze Realu Madryt zmierzą się w sobotę (początek o 16:15) na wyjeździe z niespodziewanym wiceliderem tabeli – drużyną Villareal. Tego samego dnia (o 21:00) dojdzie do jednego z największych hitów ligi hiszpańskiej – starcia Atletico Madryt z Barceloną. Cała wielka trójka przystąpi niestety do tych meczów mocno osłabiona.
W LaLiga zmiana hierarchii?
Po dziewięciu kolejkach LaLiga mamy w tabeli niezwykłą sytuację – na dwóch pierwszych miejscach nie ma ani jednej drużyny z wielkiej czwórki hiszpańskiej piłki nożnej. Mistrz Hiszpanii z poprzedniego sezonu – Real Madryt znajduje się na czwartej pozycji tuż za lokalnym rywalem Atletico, FC Barcelona jest dopiero na ósmym miejscu, a najgorzej nowy sezon zaczęła Sevilla, która okupuje dwunastą pozycję w tabeli LaLiga. Kto jest zatem liderem? Real Sociedad, który w dziewięciu meczach doznał tylko jednej porażki. Tylko raz z boiska pokonani schodzili także piłkarze Villareal – wiceliderzy rozgrywek. Czy to oznacza trwałą zmianę hierarchii w lidze hiszpańskiej. Niekoniecznie, bo oprócz tego, że do końca sezonu jeszcze daleko, warto zwrócić uwagę, że potentaci rozegrali mniej meczów: Real o jeden, Atletico, Barcelona i Sevilla o dwa.
Widać też wyraźnie, że z wymienionego kwartetu najlepiej sezon ligowy rozpoczęło Atletico Madryt – jedyny zespół, który nie doznał jeszcze w LaLiga porażki. „Los Colchoneros” będą chcieli z pewnością wykorzystać kłopoty Barcelony oraz Realu i powalczyć o tytuł mistrzowski, który po raz ostatni przypadł im w udziale w 2014 roku. W najbliższą sobotę na Estadio Wanda Metropolitano w Madrycie podopieczni trenera Diego Simeone będą mieli okazję zrobić ku temu ważny krok i powiększyć dystans do jednego z wielkich rywali – FC Barcelony. W tej chwili mają nad nią sześć punktów przewagi i na pewno przed hitem LaLiga są w lepszym nastroju. Nie psują go także wyniki ostatnich spotkań z „Blaugraną”. Wprawdzie w poprzednim sezonie LaLiga mecz u siebie Atletico przegrało 0:1, ale z Camp Nou wywiozło remis 2:2. Pamiętajmy też o styczniowym zwycięstwie 3:2 w półfinale rozgrywek o Superpuchar Hiszpanii.
Atletico i Barcelona osłabione
Kibiców, którzy ostrzyli już sobie zęby na pojedynek Luisa Suareza z byłym klubem, który w niezbyt elegancki – delikatnie rzecz ujmując – sposób się z nim pożegnał, spotkało w tym tygodniu spore rozczarowanie. U napastnika Atletico Madryt podczas zgrupowania kadry Urugwaju wykryto zakażenie koronawirusem. Suarez nie mógł w związku z tym zagrać w meczu przeciwko Brazylii w ramach eliminacji do piłkarskich mistrzostw świata 2022 i nie będzie mógł także wystąpić przeciwko Barcelonie w hicie 10. kolejki LaLiga. Jest to niewątpliwie spore osłabienie ekipy z Madrytu, bowiem Urugwajczyk bardzo szybko i łatwo wprowadził się do nowego zespołu – w sześciu meczach ligowych zdobył pięć goli i jest wiceliderem klasyfikacji strzelców LaLiga. Z kolei już po powrocie ze zgrupowania kadry, koronawirusa wykryto u kolejnego Urugwajczyka grającego na co dzień w barwach Atletico Madryt. Jest nim pomocnik Lucas Torreira, który pojawił się jak dotąd na boisku w czterech meczach LaLiga i zdobył jednego gola. Na liście wykluczonych z udziału w sobotnim meczu z przyczyn zdrowotnych jest także meksykański pomocnik Hector Herrera Lopez.

Kłopoty zdrowotne nie ominęły także Barcelony. „Duma Katalonii” będzie musiała w sobotę radzić sobie bez dwóch kluczowych piłkarzy. W ostatnim spotkaniu ligowym, wygranym z Betisem Sevilla 5:2, uszkodzenia łąkotki w lewym kolanie doznał Ansu Fati i czeka go nawet do trzech miesięcy przerwy w grze. Dla trenera Ronalda Koemana to spory problem, bo młody napastnik świetnie sobie radził w tym sezonie, w siedmiu meczach ligowych zdobywając cztery bramki. Z kolei w spotkaniu reprezentacji Hiszpanii ze Szwajcarią w ramach Ligi Narodów Sergio Busquets uszkodził więzadła w lewym kolanie. Kontuzja nie jest jednak bardzo poważna i doświadczony pomocnik powinien wrócić do gry w ciągu najbliższych tygodni.
Osłabiony także Real Madryt
Problemy kadrowe przed sobotnim spotkaniem z trudnym rywalem ma również Real Madryt. Już w ostatnim meczu LaLiga, przegranym z Valencią 1:4, nie mogli w barwach „Królewskich” zagrać: Eden Hazard i Casemiro. Zarówno u Belga, jak i u Brazylijczyka wykryto zakażenie koronawirusem i obaj musieli poddać się izolacji. Jakby tego było mało, po meczach w swoich reprezentacjach z kontuzjami do klubu wrócili dwaj podstawowi obrońcy: Sergio Ramos i Raphael Varane. Z ostatnich komunikatów wypływających z Madrytu wynika, że występ Hiszpana i Francuza w sobotę przeciwko Villareal stoi pod dużym znakiem zapytania, a to z kolei stawia w trudnym położeniu trenera Zinedine’a Zidane’a, dla którego ułożenie optymalnego składu na mecz z Villareal może być w tej sytuacji sporym wyzwaniem.
A trzeba przyznać, że „Żółta łódź podwodna” jest ostatnio w znakomitej formie. W Lidze Europy zespół trenera Unai’a Emery’ego prowadzi w tabeli grupy I z kompletem trzech zwycięstw. W LaLiga odniósł pięć zwycięstw, trzy remisy i tylko jedną porażkę – z Barceloną. Z Atletico w Madrycie Villareal osiągnął bezbramkowy remis, a z Valencią, z którą w ostatniej kolejce Real poległ, wygrał 2:1. W sumie we wszystkich rozgrywkach ekipa Villareal notuje serię dziewięciu meczów bez porażki. Z drugiej strony, z sześciu ostatnich spotkań z Realem Madryt aktualny wicelider LaLiga wygrał tylko jedno – 1:0 na Estadio Santiago Bernabeu 13 stycznia 2018 roku. Z kolei wszystkie trzy ostatnie mecze ligowe z „Los Blancos” na własnym boisku kończyły się remisem 2:2.
Adam Pisula
Sprawdź kursy na mecze ligi hiszpańskiej! ⚽ Obstawiaj faworytów i odbierz STS freebet na start!